NACOMI: Odżywczy Mus do Ciała - Malina
7/06/2016 10:18:00 AMWitam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!
Wiecie, że balsamowy ze mnie leniuch i nie ukrywam tego. Na łamach bloga nie pojawia się zbyt wiele recenzji smarowideł do ciała właściwie tylko z tego powodu, jednak pracuje nad sobą i staram się nie pomijać tego kroku w swojej pielęgnacji. Muszę przyznać, że coraz lepiej mi to wychodzi. Skończyłam ostatnio masło do ciała TBS, ale nie było mi po drodze do sklepu więc zrobiłam zamówienie przez internet, a do koszyka wpadł Mus do ciała - Malina od Nacomi. Firma Nacomi coraz bardziej mi się podoba i czuję, że jest ona nie doceniania (przynajmniej w blogosferze). Ich kosmetyki mają krótkie i dobre składy, działają wspaniale, a cena wcale nie jest wygórowana. Mogłabym porównać ich produkty do marki Sylveco, która jest bardziej popularna, a cenowo wychodzi bardzo podobnie. Po udanym "romansie" z ich peelingiem do twarzy miałam ochotę na więcej i zamówiłam kilka produktów. Jeśli nadal będą się fajnie sprawdzać pewnie nie skończę na tych kilku produktach. Zużyłam już pół opakowanie Musu do ciała - Malina, a co za tym idzie najwyższy czas na recenzję :)
OPIS PRODUCENTA:
Intensywnie odżywcze i nawilżając działanie zawarte w jednym, intensywnie malinowym musie do pielęgnacji ciała.
Odżywczy mus do ciała o zapachu malin łączy w sobie to, co najlepsze z natury - nawilżające działanie oleju z tropikalnego awokado, wygładzające właściwości ekstraktu z polskich jabłek i zdolności regeneracyjne oleju Inca Inchi. Mus posiada lżejszą formułę niż czyste olejki, natomiast naturalny skład wskazuje silne działanie odżywcze, dlatego jest polecany w codziennej pielęgnacji skóry suchej i normalnej. Doskonale zapobiega negatywnemu działaniu czynników zewnętrznych (wiatr, zbyt niska lub wysoka temperatura, promienie słoneczne).
opis: www.hurt.nacomi.pl
SKŁAD:
Butyrospermum Parkii Butter, Parsea Gratissima Oil, Caprylic Capric Triglyceryde, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil, Glycerin, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Pyrus malus Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum, benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, CI 75470.
MOJA OPINIA:
Na samym początku przyczepię się tylko do pojemności opakowania, które wynosi 150 ml. Jednak inne masła do ciała Nacomi zawierają tylko 100 ml produktu i nie widziałam większych opakowań. Jeśli się mylę to sprostujcie, bo jestem ciekawa gdzie można dorwać większą pojemność. Opakowanie plastikowe, schludne, minimalistyczne i zakręcane. Naklejki nie schodzą pod wpływem upaćkania całego opakowania w tłustym musie :)
Konsystencja mnie zaskoczyła. Jak otworzyłam opakowanie widać, ze to mus, ale pierwsze zmacanie produktu zaskoczyło mnie. Jest to mus, ale taki bardzo treściwy i lekko ubity. Na pewno nie przypomina lekkiej, bitej śmietany. Pod wpływem ciepła zmienia się bardziej w olejek do ciała, albo generalnie zachowuje się jak czyste masło shea. Dla mnie to odmiana po treściwych masłach do ciała, a z taką konsystencją w kosmetyku do pielęgnacji ciała nie miałam jeszcze do czynienia.
Na początku zaczęłam używać musu rano i wieczorem, ale bardzo szybko zrezygnowałam z porannego smarowania. Dlaczego? Mus nie wchłania się dobrze w skórę, dlatego poranne smarowanie nie wchodzi w grę. Pozostawia na skórze tłustą, treściwą warstwę, która dobrze nawilża i pozostawia skórę rozświetloną. Nie jest to nic złego, ale nie lubię rano chodzić taka "tłusta" i preferuję lżejsze balsamy (szczególnie w lato), które szybko się wchłaniają. Przez to przerzuciłam się na używanie musu po wieczornym prysznicu. Mus na początku dosyć tępo się rozprowadza, ale w kontakcie z ciałem zmienia konsystencję na olejek. Kiedy budzę się rano czuję, że moja skóra jest dobrze nawilżona, miękka i wygładzona. Skóra mniej się przesusza (a mam skórę bardzo suchą), czyli mus utrzymuje dobre nawilżenie mojej skóry. W składzie kosmetyku znajdziemy między innymi masło shea, ekstrakt z polskich jabłek (o właściwościach ochronnych, przeciwutleniających i pobudzających odnowę naskórka), olej avocado (silnie nawilża, odżywia naskórek), olej inca inchi (zwiększa elastyczność, odbudowuje tkanki i ożywia naskórek) oraz olej słonecznikowy (wzmacnia barierę skórną, nawilża i zmiękcza). Mamy tutaj dużo składników, które działają nawilżająco i odżywczo na naszą skórę, co oczywiście jest plusem, a co więcej widać efekty stosowania. Jak wspominałam Wam mam bardzo suchą skórę, a ten musik pozwala mi utrzymać moje ciało bardzo dobrze nawilżone. Pomimo tego, że używam go tylko raz wieczorem, a rano wspomagam się szybko wchłaniającym się balsamem. Zapach musu jest dosyć specyficzny, ponieważ spodziewałam się słodkiego zapachu malin. Na początku nie mogłam dojść do tego co ja tam jeszcze czuję, ale już wiem. Mus pachnie jak mieszanka malin, jabłka i awokado z wyraźnie przebijającym się zapachem jabłka. Szkoda tylko, że rano już nie czuć tego zapachu na ciele, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Po dłuższym stosowaniu musu czuć, że skóra jest bardziej jędrna i elastyczna. Co więcej zawarty w składzie olej inca inchi pobudza odnowę kolagenu. Trudno to sprawdzić, ale cóż po takich efektach trudno w to nie uwierzyć.
Podsumowując: Mus do ciała dogłębnie nawilża nawet bardzo suchą skórę. Pozostawia tłustą warstwę, ale nie jest to taka warstwa jak w przypadku parafiny. Tutaj wyraźnie czuć prawdziwe nawilżenie, a nie znikome. Przez to, że jest tłuściutki raczej skłaniałabym się do używania go tylko wieczorem, bo nie wchłania się szybko. Pozostawia skórę jędrną, miękką i wygładzoną. Skład ma bardzo dobry. Konsystencja dla mnie nowa, ale całkiem przyjemna. Zapach? Mógłby być bardziej malinowy, bo wyraźnie przebija w nim jabłko. Koszt takiego musu do ciała to 25,50 zł.
Co preferujecie w pielęgnacji ciała musy, balsamy czy masła do ciała? Znacie firmę Nacomi?
24 komentarze
Firmę nacomi znam jedynie z glinki, ale wydaje mi się lepszym wyborem niż sylveco (które bez oleju sojowego swej egzystencji nie widzi), ciekawy produkt, ale szkoda, że w zapachu mocno przebija się jabłko, skoro miały być maliny :)
OdpowiedzUsuńJak na razie bardziej podoba mi się niż sylveco, ale zobaczymy w dalszym testowaniu :) No szkoda, że czuć jabłko skoro to malinowy mus do ciala :/
UsuńLubię tę markę, wygląda pysznie, a zdjęcia cudne :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńJestem bardzo ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńoch, kusi ten mus :) z Nacomi na razie znam jedynie mydło czarne, ale te smarowidła do ciała mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńCzarnego mydła nigdy nie używałam, chociaż miało już swoje pięć minut na wielu blogach ;)
UsuńBardzo lubię kosmetyki marki Nacomi :) Z tych musów miałam już 3 wersje, ciasteczkową, borówkową i właśnie malinę. Borówkowy pachnie obłędnie, zresztą one wszystkie ładnie pachną, a z działania również byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNo to tym borówkowym to mnie skusiłaś :D Podoba mi się ten mus, więc jestem w stanie wybaczyć mu to, że na dzień się nie nadaje. Tylko szkoda, że zamiast zapachu malin bardziej przebija jabłko :(
UsuńZapach musi być cudowny :D Lubię mocno nawilżające kosmetyki, więc kusi mocno, a taka warstewka na skórze jest ok póki nie jest z parafiny :D
OdpowiedzUsuńTak zgadzam się. Fajna warstewka nawilżająca dopóki nie jest to parafina ;)
UsuńCzyli masz takie samo zdanie jak ja o nim.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej ;)
UsuńJeśli chodzi o firmę Nacomi mam podobne odczucia, ale myślę,że szał na ich produkty dopiero nadzieję. Co do musu to kurcze... Kusi mnie i to bardzo zwłaszcza że balsamowym maniakiem też nie jestem :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, bo są świetne. W końcu będą docenione :D No ja jestem leniem strasznym, ale pracuje nad sobą :P
UsuńJeśli chodzi o firmę Nacomi mam podobne odczucia, ale myślę,że szał na ich produkty dopiero nadzieję. Co do musu to kurcze... Kusi mnie i to bardzo zwłaszcza że balsamowym maniakiem też nie jestem :D
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki. Bardzo fajna recenzja, piękne zdjęcia - szczególnie z żelkami malinkami :) Chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
Usuńuwielbiam nacomi :) ale tego musu jeszcze nie widziałam może mają go już w hebe :)
OdpowiedzUsuńMoże mają ;) Ja kupowałam przez internet ;)
UsuńZ chęcią poznałabym to cudeńko :-)
OdpowiedzUsuńTen mus wygląda kusząco :), jeszcze nie spotkałam się z ich produktami.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten mus. Też go miałam i dla mnie on pachnie identycznie jak malinowa Mamba :) Używałam również tylko na noc, a rano moja skóra nie potrzebowała już żadnych balsamów :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki które mają konsystencję musu zawsze trafiają w mój gust :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.