Skład jest całkiem przyjemny, nie znajdziemy w nim parafiny, a za to masło shea, wyciąg z aloesu i wosk pszczeli. Nienawidzę parafiny w składzie kremów do rąk, bo dają tylko złudne poczucie nawilżenia, a czasem mam wrażenie, że zaraz po zastosowaniu kremu dłonie są przesuszone. W przypadku tego kremu nawilżenie jest bardzo dobre, nie czuję przesuszenie nawet przez kilka godzin po jego aplikacji. Przy tym nie muszę ciągle smarować moich dłoni, a co za tym idzie krem jest bardzo wydajny, pomimo 75ml pojemności. Opakowanie jest bardzo wygodne, nie śliskie, idealnie leżące w dłoniach. Tubka zamykana na klik to opakowanie, które najbardziej lubię w kremach do rąk.


Konsystencja jest gęsta, treściwa o białym kolorze. Zapach jest bardzo słodki, mam wrażenie, że pachnie słodkimi migdałami, ale nie widzę ich w składzie. Może się gdzieś ukryły, a może to ten wosk pszczeli? W każdym razie zapach bardzo mi się podoba.


Jednak moim zdaniem zimą ten krem się nie sprawdzi. Jest bardzo dobry teraz latem, kiedy moje dłonie nie są, aż tak przesuszone i nie potrzebują porządnej dawki natłuszczenia. Krem owszem nawilża, ale nie natłuszcza. Bardzo szybko się wchłania pozostawiając dłonie miękkie i gładkie. Bogata konsystencja o pięknym słodkim zapachu otula nasze dłonie idealną dawką nawilżenia. Niestety, nie uważam żeby zregenerował jakoś szczególnie moje dłonie. Nie zrobił tego w taki stopniu żebym powiedziała wow.

Podsumowując: jest to dobrze nawilżający krem do rąk nadający się na okres wiosna/lato, na zimę dla mnie za słaby - nie natłuszcza porządnie. Pięknie pachnie, ma idealną gęstą konsystencję, która szybko się wchłania. Pozostawia dłonie miękkie, gładkie i nawilżone. Jest wydajny, bo nie wielka ilość produktu starcza do pozostawienia ich w dobrym nawilżeniu przez wiele godzin. Dużych właściwości regeneracyjnych nie zauważyłam. Mała tubka zmieści się w każdej damskiej torebce :)

Miałyście ten kremik do rąk? Jakie produkty marki Le Petit Marseilias znacie/lubicie?