W pierwszym dniu miesiąca zapraszam Was na dno września!

Tradycyjnie zacznę od produktów do twarzy. Pianka La Roche Posay do mycia twarzy to jedna z lepszych pianek jakie miałam okazje testować. Delikatnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń pięknie przy tym pachnąc. Pisałam dla Was o niej tu KLIK. Dna również dotknęła maseczka peel-off z  Purederm, która dzielnie służyła mi przez ostatnie pół roku. Jednak nie wrócę już do niej, ponieważ strasznie ściągała skórę. Znalazłam również lepszą maseczkę oczyszczającą do twarzy, o której dowiecie się niebawem. Kolagenowe płatki pod oczy z Gold Essence całkiem dobrze nawilżyły okolice pod oczami. Moja skóra była tak odwodniona w tym rejonie, że po zdjęciu płatków z płynu nie została już ani kropelka i nie miałam co wmasować. Są bardzo dobre i spełniają wszystkie obietnice producenta. Mianowicie: redukują obrzęki i oznaki zmęczenia, wygładzają zmarszczki i widocznie ujędrniają skórę pod oczami oraz skóra pod oczami jest rozświetlona. Dołączę tu jeszcze mój ukochany tusz do rzęs They're Real z Benefit. Jest to produkt do którego zawsze wracam. Na razie sobie go odpuściłam, ale już za nim tęsknie. Dzięki niemu moje rzęsy wyglądają o niebo lepiej. Są długie, gęste, a kolor tej maskary jest tak czarny jak żaden inny tusz. Z całego serca mogę Wam go polecić.

Przejdźmy do włosów. Kolejne opakowanie Priorinu Extra zaliczyło dno. Została mi jeszcze jedna paczuszka do zakończenia kuracji. Dna dotknął również mój suchy szampon w sprayu Batiste dla brunetek. Lubię po niego sięgać jak nie chce mi się umyć włosów lub aby zakryć moje siwe włosy. Niestety, już mam kilka srebrnych nitek na głowie, ale nie chce się jeszcze farbować dlatego z przyjemnością sięgam po Batisite z odrobiną koloru. Szampon z Organix umilił mi ostatnie trzy miesiące mycia włosów swoim kokosowym zapachem i niesamowitym działaniem odżywczym. Z chęcią sięgnęłam po inny szampon tej formy i myślę, że na dwóch się nie skończy. Cece Med to firma stosunkowo dla mnie nowa i dopiero ją poznaje. Bardzo lubię tą odżywkę zapobiegającą wypadaniu włosów i z chęcią zakupiłam drugie opakowanie.

Czas na ciało. Z tej kategori dna sięgneły tylko dwa produkty. Pierwszy z nich to kremowy żel pod prysznic i do kąpieli Le Petit Marseiliais o zapachu orzecha laskowego i moreli. Pięknie pachnie, ale na dłuższą metę strasznie zaczął mnie drażnić i już nie mogłam doczekać się końca. Jeszcze z pewnością kupię jakiś żel z tej firmy bo bardzo dobrze nawilżają skórę. Drugi produkt to Veet krem do depilacji pod prysznic. Oj ten produkt muszę koniecznie kupić! Jak kiedyś byłam z takimi produktami na bakier to teraz nie wyobrażam sobie bez nich depilacji.

A na koniec Regenerum regeneracyjne serum do paznokci. Bliżej ten produkt przedstawiłam Wam tu KLIK. Od kilku miesięcy pomaga mi w zapuszczaniu długich paznokci i ich wzmocnieniu. Używam regularnie i widzę poprawę w kondycji moich paznokci.

To było moje dno. A jak wygląda Wasze? Dajcie znać w komentarzach lub podlinkujcie mi wpisy na blogach, z chęcią poczytam ;)))